Chodzenie na kurs bez chodzenia na imprezy nie ma sensu, wiec najwazniejsze zeby od razu po pierwszych zajeciach (a nawet przed!) przyjsc na impreze i zaczac tanczyc. Na imprezach uczymy sie najwiecej.

Ale jesli jednak wolisz uczyc sie na kursie i dopiero po jakims czasie przyjsc na impreze to:

1. Jesli jestes dziewczyna, sugeruje wziac najtanszy kurs, pochodzic miesiac (krok podstawowy, obroty, guapea) i zakonczyc kurs kontynuujac uczestnictwo w imprezach. W ten sposob chyba mozna nauczyc sie najszybciej i najtaniej. Mowie z wlasnego doswiadczenia, na kurs chodzilam wprawdzie dluzej, ale teraz zrobilabym inaczej.

2. Jesli jestes chlopakiem, to jednak moim zdaniem dluzsze uczeszczanie na kurs jest bardziej sensowne. I tu zalezy. Nie da sie nauczyc szybko i jednoczesnie dobrze (rytmicznie, z dobrym prowadzeniem itd)- no chyba, ze jest sie bardzo utalentowanym, czego ofc nie wykluczam. I tutaj polecilabym raczej kurs, ktory powoli wprowadza nowe figury, cwiczy dokladnie te juz poznane. Mysle, ze u Torresow tak jest. Najwyzej po miesiacu stwierdzisz, ze tempo jest za wolne, wolisz szybciej i zmienisz na np zajecia z Grzegorzem Cabanem (mowi sie o nim, ze szybko wprowadza nowosci, duzo naraz itd.)

Ale dawno nie mialam do czynienia z kursami salsowymi, byc moze cos sie zmienilo. I zapewne pojawia sie tez inne opinie

Pozdrawiam

Na wszystkich mozna sie duzo nauczyc, nie ma zadnego podzialu na poziomy. Nie ma salsotek dla poczatkujacych badz zaawansowanych. Na wszystkich jest poziom mieszany, tzn przychodza i ci ktorzy dopiero zaczynaja i ci ktorzy tancza juz cale lata. Tak ogolnie to uzytkownicy tego forum naliczniej zjawiaja sie w Enigmie, w Sun Beachu i w Rondzie.

O kursach w Enigmie nic nie wiem.

No ładnie, ładnie i po takich radach potem brakuje partnerek na zajęciach dla zaawansowanych...

Powiem szczerze, że wielu partnerkom przydałoby się trochę zajęć szczególnie z techniki "jak dawać się prowadzić" i stylingu. Imprezy wszystkiego nie załatwią. Ja np. na imprezach nie mam ochoty tłumaczyć partnerce, z którą się męczę w tańcu, jakie robi błędy, szczególnie jak jej dobrze nie znam.

Dziękuje, bardzo mi pomogłyście. Z_mazur też, jak coś na parkiecie nie wyjdzie, to będę wiedział, że to pewnie wina partnerki, bo nie chodziła na kurs
To zgodnie z waszą radą sprawdzę te kursy empirycznie i do zobaczenia na parkiecie

Hej

Moim zdaniem i dobry kurs i salsoteki są ważne.

Bez ćwiczenia na salsotekach kończy się tak że na kursie w kółko wałkuje się te same figury, bo po prostu się je zapomina.
Bez kursu ciężko jest panom poznać nowe figury, chyba że na późniejszym stopniu zaawansowania można próbować samemu coś wymyślać (mi to jakoś do dziś nie wychodzi za bardzo).

Natomiast zwiedziłem już trochę kursów w okolicy i powiem szczerze, że ciężko jest wybrać, bo na każdym znajdziesz coś istotnego np:
- u Adama Skowrona nauczysz się na 100% bawić salsą (moim zdaniem to najważniejsze)
- u Grzesia Cabana poznasz szybko dużo figur i całkiem dobre porady techniczne takie jak zrobić np że nie uderzyć w figurze partnerki łokciem itp (coś jak BHP w salsie)
- u Hectora chyba największą zaletą jest pokazanie jak prowadzić ruedy, chyba jeden z niewielu instruktorów który na imprezie zatańczy chętnie w twojej ruedzie i będzie Cie do tego zachęcał... dużą zaletą jest to że na zajęciach u Torresów zajęcia prowadzi para, tak więc od początku też kładą nacisk edukacje partnerek oraz szlifują każdy detal poznawanych figur
- u Mirka Kostki jest podobnie jak u Hectiego ale większy nacisk na technikę i prowadzenie w parze

Osobiście polecam spróbować wszystkich kursów na każdym z nich będziesz się dobrze bawić...

No tak, kobieta pozna podstawy i już jest świetną tancerką.

Jakie kobiety robią błędy?

Na gorąco wymieniłem co najmniej kilka, ale po przeczytaniu zrobiło mi się jakoś głupio i wykasowałem to co napisałem, nie czuję się uprawniony do takiego krytykowania.

Powiem szczerze, że jako tancerz, a nie instruktor, jakoś czuję się niezręcznie zwracać kobiecie uwagę podczas tańca.
Mogę czasem pogadać o tym z partnerkami, z którymi jestem w bardziej zażyłych relacjach, ale ogólnie impreza to dla mnie miejsce zabawy.

Styling? No niby można podpatrzeć, ale czasem warto dowiedzieć się paru technicznych szczegółów na jego temat.

Ziemek, ale ja chętnie poczytam o kobiecych wadach. Fajnie wiedzieć, że coś jest nie tak, bo wtedy można coś z tym zrobić

Hmm, dać się prowadzić... to ciężka sztuka i potrzeba sporo czasu, żeby prawie bezbłędnie odczytywać zamiary partnera i... dobra tancerka to nie ta, która daje się prowadzić, bo daną figurę tańczyła już setki razy i de facto zna ją na pamięć mniej lub bardziej. Moim zdaniem dobra tancerka to taka, która daje się poprowadzić do zupełnie nieznanej sobie figury.

Nie twierdzę oczywiście, że ja tak zawsze mam, i że nie zdarzy mi się pobrykać po swojemu