Widać obracamy się w trochę innych kręgach tanecznych. Bo akurat w moim gronie znajomych jest duży niedosyt bachaty.

Dlatego pomysł nie wziął się znikąd. Cotygodniowe wypady do Częstochowy są męczące.

Ja tam idąc ostatnio na imprezę, bachaty nie odpuszczę żadnej, a jest ich średnio na imprezie w zależności od miejsca od 2 w SB do może 8 w Rondzie i to pod warunkiem, że się przyjdzie od początku imrezy. Tańczenie bachaty daje mi taką samą przyjemność jak salsy, ale doznania ze względu na specyfikę muzyki i jej interpretację w tańcu są odmienne i czuję ich niedosyt. Jak dla mnie gdyby na jakiejś imprezie z założeniem z góry, że będzie to taka impreza było ich 20 poprzeplatanych setami 3 bachaty, 3 salsy, z urozmaiceniem w postaci cha-cha-cha, czy sonu, to mogłaby być ciekawa odmiana.

Skoro są salsoteki, to dlaczego nie spróbować z bachatotekami. Nawet mogą z założenia nie być romantyczne, żeby nie było że jak bachata, to tylko romantycznie. ))

Co do odbywania się jednych imprez kosztem innych. Dość dobrze z widzenia znam większość miejscowych salseros i praktycznie nikt nie chodzi na wszystkie salsoteki. Więc jeśli jedna saloteka wypadłaby kosztem bachatoteki (nawet nie mówie że cotygodniowej, ale zwyczajnie okazjonalnej) nie sądzę, żeby ktoś z tego powodu poczuł się nagle pokrzywdzony.

Zresztą na okołowarsztatowych imprezach, na których z założenia miało być więcej bachaty i kizomby z frekwencją nie było wcale źle.

I nie chodzi mi o organizowanie imprez z przewagą bachaty, bo bachata jest romantyczna. To miał być tylko taki pretekst.

Chodzi mi o przynajmiej okazjonalną imprezę z przewagą bachaty (boszzz... nawet nie przewagą, ale z większa ilością), bo lubię tańczyć bachatę i znam parę osób, które myślą podobnie.

Chodzi o to, żeby uniknąć sytuacji, że ktoś narzeka na imprezie że leci 3 bachata, a to przecież salsoteka. Leci 3 bachata, bo to impreza z bachatą.

No dokładnie o to o czym pisze Magda mi chodzi.

Jeśli na imprezie leci 6 bachat, z czego przynajmniej 2 to bardzo komercyjne przeróbki, to trudno się przy tym wytańczyć.

To tak jakby timbalero poszedł na imprezę typowo liniową i ktoś mu powiedział, że dlaczego narzeka skoro przez cały wieczór leciała salsa, a on marudzi, że jest niewytańczony.

Mogę DJ'om podrzucić trochę swoich bachatowych zbiorów, żeby urozmaicić tę stronę imprez.

Jestem realistą, wiem że takich fanów bachaty jest niewielu i nie myślę żeby udało się jedną z cotygodniowych salsotek zamienić na bachatekę. Chodzi mi o okazjonalne eventy.

W zeszłym roku w Plazie była fajna impreza. Z walentynkowym klimatem, czerwonymi balonikami, minikonkursem bachaty. Było sympatycznie i wesoło. O coś takiego mi chodziło. Okazjonalna impreza ze swoim klimatem, trochę odmienna od cotygodniowych salsotek. Coś jak Halloween w Masce.